SPOILERY!

FARGO - Czyli film o tym jak nie należy porywać żony

By 16:46:00

                                               

            Fargo, to największe pod względem liczby mieszkańców miasto w Dakocie Północnej. Fargo, to również tytuł filmu braci Coen z 1996 roku. Filmu, którego akcja toczy się w owym mieście przez zaledwie 4% czasu ( liczyłam).



Fargo jest uznawane za drugi najlepszy (zaraz po To nie jest kraj dla starych ludzi) film braci Coen, dzięki któremu zresztą zyskali oni większą sławę. No i nie ukrywajmy że nieistotną, statuetkę Oscara. Wychowali się w Minneapolis i to właśnie wśród śnieżnych pustyń stanu Minnesota toczy się akcja filmu.

 Napisy początkowe informują nas, że scenariusz oparty został na faktach. Wszystko zaczyna się, gdy Jerry Lundegard (w tej roli William H.Macy) popada w kłopoty finansowe i zleca dwóm oprychom porwanie swojej żony. Teść jest bogaty, a oni podzielą się forsą z okupu, żonie nic się nie stanie. Wszyscy będą zadowoleni. Ma obejść się bez ofiar, bez komplikacji. Oczywiście zaledwie po przyjrzeniu się wynajętym do roboty typom (tutaj Steve Buscemi i Peter Stormare) domyślamy się, iż tak nie będzie. Sam film możnaby streścić jako „Poradnik, jak nie należy porywać żony”. Do tego sprawą zajmuje się ciężarna, nieporadna  policjantka Marge Gunderson. Wszystko to sprawia wrażenie farsy, film jednak, jak większość dzieł braci Coen, ma dużo głębsze znaczenie niż tylko wyśmianie klasycznego kina akcji.


Bracia w swojej twórczości często sięgali do tradycji filmów nori, mrocznych kryminałów, których akcja toczy się w dużym mieście będącym siedliskiem zła i zepsucia, a bohater, najczęściej przystojny detektyw w prochowcu, toczy zarówno zewnętrzną jak i wewnętrzną walkę ze złem. W tych filmach zło jest ukazane jako coś naturalnego, otaczającego nas ze wszystkich stron. U Coenów jest inaczej. W Fargo akcja toczy się w Brainerd, niewielkim, uroczym miasteczku, którego mieszkańcy są poczciwi i dobrzy. Zauważyć można, że poza trzema postaciami negatywnymi, wszyscy mówią z typowym dla Minnesoty akcentem (prześladujące nas przez cały film „Yaaay” Yah”) i mają przyklejony do twarzy szeroki, wręcz sztuczny uśmiech, a ich życie jest nudne, ale szczęśliwe. Inaczej więc niż w innych filmach nori, to nie świat jest zły, to nawet nie ludzkość jest zła, tylko pewne jej jednostki. Jednostki, które w końcu są ukarane za swoje błędy


Nie bez znaczenia pozostaje również miejsce akcji. Zaśnieżone tereny Minnesoty odchodzą znacznie od najczęściej spotykanych w tego typu filmach scenerii- ciemne zaułki wielkich miast i wszechobecna czerń zostały zastąpione domowym ogniskiem i ogromem bieli. Bieli, która zdaje się wręcz przytłaczać film i symbolizować niewinność zarówno mieszkańców miasta, jak i świata ogólnie. Krystalicznie czysty, jasny krajobraz zakłócają jedynie (czego przykładem może być chociażby pierwsza scena filmu) podróżujące przez niego postaci. Co ciekawe, są to za każdym razem postacie negatywne. Znowu więc niemoralna jednostka zakłóca porządek świata. Fakt, iż bracia Coen pochodzą z Minneapolis i znają nie tylko te tereny, ale również i mentalność mieszkających tam ludzi, podkreśla jedynie realizm filmu.



Spotkałam się kiedyś z określeniem, że film ten jest pochwałą brzydoty. Zarówno zewnętrznej jak i wewnętrznej. Wystarczy przyjrzeć się obsadzie. McDormand, (która jest żoną Joela Coen i gra w większości jego filmów) jest piękną kobietą, ale granej przez nią Marge nie określilibyśmy jako atrakcyjnej, nie jest nawet elegancka, jest strasznie powolna i zdaje się nie wiedzieć co robi, lecz okazuje się być skuteczna. Nawet prostytutki które pojawiają się w filmie nie wyglądają nam na femme fatale, wszystko jest wręcz karykaturalnie normalne, szare, brzydkie. Sam scenariusz został tak stworzony, iż uwagę widza nie przykuwa to co dobre, lecz to co złe. Na pewno przecież wszyscy umierają ze strachu myśląc o tym co może spotkać żonę Jerry’ego i czekając na rozwój dochodzenia w tej sprawie. Może i by tak było, gdyby nie fakt, że w trakcie filmu nawiązujemy silniejszą więź z jej oprawcami. Nie, nie troszczymy się o nich, nie odczuwamy dla nich ani zrozumienia, ani sympatii, wręcz ich nie lubimy, ale jednak ich losy nas interesują. To oni wyróżniają się na tle, zarówno innych mieszkańców jak i otaczających ich śnieżnych pustyń, ukazując, że to co złe bywa najbardziej kuszące.

Tak. To są prostytutki.



Ciekawym ukazanym tu aspektem jest również to, jak życiem ludzkim rządzi przypadek. Jerry na pewno nie spodziewał się, że jego pomysł na łatwy zarobek przerodzi się w krwawą jatkę. Jeden czyn niepoprawny moralnie pociąga za sobą kolejne, coraz gorsze, a wszystko to za sprawą zbiegu okoliczności. Film jest więc potwierdzeniem motywu znanego nam z klasycznej literatury- gdzie zbrodnia, tam też i kara. Coenowie zdają się więc mówić jedno: każdy niemoralny czyn jest dla człowieka nienaturalny i prowadzi do tragedii. Należy więc żyć uczciwie i cieszyć się drobnymi przyjemnościami w życiu, a nie kierować się zbytnią ambicją czy chciwością. Przesłanie filmu zdaje się zamykać w słowach wypowiadanych przez Marge pod koniec filmu „ 3 zabitych przy drodze. Vade na dachu, a ten zmielony to pewnie twój wspólnik. I po co to? Dla kilku dolarów? Teraz siedzisz tu zamknięty. A jest taka ładna pogoda”


Zarówno doskonale dopasowana muzyka (robota Cartera Burwell’a) jak i wspaniała gra aktorska (Oscar dla McDormand wcielającej się w rolę policjantki, czy wykreowana przez Stormare’a postać milczka-psychopaty), w połączeniu z prawie że statycznym ruchem kamery i z jednej strony absurdalnymi, ale przez to prawdziwymi sytuacjami, stwarza wrażenie niezwykłego realizmu. Aż trudno nam uwierzyć, gdy pod koniec filmu dowiadujemy się, że cały scenariusz był fikcją, zdarzenia te nigdy się nie wydarzyły, a początkowe napisy, sugerujące że wszystko to oparto na faktach, są jedynie żartem Coenów, który miał sprawić, iż uwierzymy w ich historię.


Gorzej jeżeli ktoś do końcowych napisów nie dotrwa i tak jak pewna japonka - Takako Konishi, wyruszy na poszukiwania zakopanych przez porywaczy pieniędzy, a po spędzeniu kilku miesięcy w stanie Minnesota, strzeli sobie w łeb po poznaniu prawdy. Ironią jest, że życie zdaje się tu potwierdzać jedynie przesłanie filmu. 


You Might Also Like

10 komentarze

  1. Nie ma co, kawał świetnej roboty ;) Fantastycznie wyjaśnienie tego, co bracia chcieli przekazać w swoim filmie, i do tego piękna autorka postu:) Aż nabrałem większej chęci do obejrzenia filmu w wolnej chwili :) Swoją drogą, nie zwróciłbym pewnie uwagi na informację w napisach końcowych, i sam zapewne pojechałbym szukać tych pieniędzy ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Obejrzałem ten film, ale dzięki Twojemu wyjaśnieniu zrozumiałem jego głębię i przesłanie. Przez co innymi kategoriami go teraz oceniam. Zaskoczył mnie fakt posiadania Oscara przez ten film.
    Również jak Bartek nie zwróciłem uwagi na napisy końcowe, gdyż je pominąłem.
    Świetna robota czekam na następne przemyślenia i fakty filmowe!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To super! Cieszę się i zapraszam ponownie :D

      Usuń
  4. Na mówiłaś mnie do obejrzenia! Świetny artykuł! Oby tak dalej ☺

    OdpowiedzUsuń
  5. Na mówiłaś mnie do obejrzenia! Świetny artykuł! Oby tak dalej ☺

    OdpowiedzUsuń
  6. OOO tam były napisy na końcu, to wszystko tłumaczy :D Obejrzałam film, zanim przeczytałam cały artykuł (żeby nie psuć sobie zabawy, bo spoilery są obecne), ale przyznam, że nie składało mi się to w całość, albo pewne elementy wydawały się dziwne i nielogiczne lub po prostu nudne. Dziękuję za wyjaśnienie i będę czekać z niecierpliwością na kolejne posty!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa, nowy post już niebawem. A co do spoilerów, to faktycznie jest ich sporo, bo nie da się niestety przeprowadzić analizy filmu bez jego poszczególnych fragmentów, ale pomyślę następnym razem nad jakimś ostrzeżeniem ;)

      Usuń