FARGO - Czyli film o tym jak nie należy porywać żony
Fargo, to największe
pod względem liczby mieszkańców miasto w Dakocie Północnej. Fargo, to również
tytuł filmu braci Coen z 1996 roku. Filmu, którego akcja toczy się w owym
mieście przez zaledwie 4% czasu ( liczyłam).
Fargo
jest uznawane za drugi najlepszy (zaraz po To
nie jest kraj dla starych ludzi) film braci Coen, dzięki któremu zresztą
zyskali oni większą sławę. No i nie ukrywajmy że nieistotną, statuetkę Oscara. Wychowali
się w Minneapolis i to właśnie wśród śnieżnych pustyń stanu Minnesota toczy
się akcja filmu.
Napisy początkowe informują nas, że scenariusz
oparty został na faktach. Wszystko zaczyna się, gdy Jerry Lundegard (w tej roli
William H.Macy) popada w kłopoty finansowe i zleca dwóm oprychom porwanie
swojej żony. Teść jest bogaty, a oni podzielą się forsą z okupu, żonie nic się
nie stanie. Wszyscy będą zadowoleni. Ma obejść się bez ofiar, bez komplikacji.
Oczywiście zaledwie po przyjrzeniu się wynajętym do roboty typom (tutaj Steve
Buscemi i Peter Stormare) domyślamy się, iż tak nie będzie. Sam film możnaby streścić
jako „Poradnik, jak nie należy porywać żony”. Do tego sprawą zajmuje się
ciężarna, nieporadna policjantka Marge
Gunderson. Wszystko to sprawia wrażenie farsy, film jednak, jak większość dzieł
braci Coen, ma dużo głębsze znaczenie niż tylko wyśmianie klasycznego kina
akcji.
Bracia w swojej
twórczości często sięgali do tradycji filmów nori, mrocznych kryminałów,
których akcja toczy się w dużym mieście będącym siedliskiem zła i zepsucia,
a bohater, najczęściej przystojny detektyw w prochowcu, toczy zarówno
zewnętrzną jak i wewnętrzną walkę ze złem. W tych filmach zło jest ukazane
jako coś naturalnego, otaczającego nas ze wszystkich stron. U Coenów jest
inaczej. W Fargo akcja toczy się
w Brainerd, niewielkim, uroczym miasteczku, którego mieszkańcy są poczciwi
i dobrzy. Zauważyć można, że poza trzema postaciami negatywnymi, wszyscy mówią
z typowym dla Minnesoty akcentem (prześladujące nas przez cały film „Yaaay”
Yah”) i mają przyklejony do twarzy szeroki, wręcz sztuczny uśmiech, a ich
życie jest nudne, ale szczęśliwe. Inaczej więc niż w innych filmach nori, to nie
świat jest zły, to nawet nie ludzkość jest zła, tylko pewne jej jednostki.
Jednostki, które w końcu są ukarane za swoje błędy
Nie bez znaczenia
pozostaje również miejsce akcji. Zaśnieżone tereny Minnesoty odchodzą znacznie
od najczęściej spotykanych w tego typu filmach scenerii- ciemne zaułki wielkich
miast i wszechobecna czerń zostały zastąpione domowym ogniskiem i ogromem
bieli. Bieli, która zdaje się wręcz przytłaczać film i symbolizować niewinność
zarówno mieszkańców miasta, jak i świata ogólnie. Krystalicznie czysty, jasny
krajobraz zakłócają jedynie (czego przykładem może być chociażby pierwsza scena
filmu) podróżujące przez niego postaci. Co ciekawe, są to za każdym razem
postacie negatywne. Znowu więc niemoralna jednostka zakłóca porządek świata.
Fakt, iż bracia Coen pochodzą z Minneapolis i znają nie tylko te tereny, ale
również i mentalność mieszkających tam ludzi, podkreśla jedynie realizm filmu.
Tak. To są prostytutki. |
Ciekawym ukazanym tu
aspektem jest również to, jak życiem ludzkim rządzi przypadek. Jerry na pewno
nie spodziewał się, że jego pomysł na łatwy zarobek przerodzi się w krwawą
jatkę. Jeden czyn niepoprawny moralnie pociąga za sobą kolejne, coraz gorsze,
a wszystko to za sprawą zbiegu okoliczności. Film jest więc potwierdzeniem
motywu znanego nam z klasycznej literatury- gdzie zbrodnia, tam też i kara.
Coenowie zdają się więc mówić jedno: każdy niemoralny czyn jest dla człowieka
nienaturalny i prowadzi do tragedii. Należy więc żyć uczciwie i cieszyć się
drobnymi przyjemnościami w życiu, a nie kierować się zbytnią ambicją czy
chciwością. Przesłanie filmu zdaje się zamykać w słowach wypowiadanych przez
Marge pod koniec filmu „ 3 zabitych przy drodze. Vade na dachu, a ten
zmielony to pewnie twój wspólnik. I po co to? Dla kilku dolarów? Teraz siedzisz
tu zamknięty. A jest taka ładna pogoda”
Zarówno
doskonale dopasowana muzyka (robota Cartera Burwell’a) jak i wspaniała gra
aktorska (Oscar dla McDormand wcielającej się w rolę policjantki, czy
wykreowana przez Stormare’a postać milczka-psychopaty), w połączeniu z prawie że statycznym ruchem kamery i z jednej strony absurdalnymi, ale przez to
prawdziwymi sytuacjami, stwarza wrażenie niezwykłego realizmu. Aż trudno nam
uwierzyć, gdy pod koniec filmu dowiadujemy się, że cały scenariusz był fikcją,
zdarzenia te nigdy się nie wydarzyły, a początkowe napisy, sugerujące że
wszystko to oparto na faktach, są jedynie żartem Coenów, który miał sprawić, iż
uwierzymy w ich historię.
Gorzej
jeżeli ktoś do końcowych napisów nie dotrwa i tak jak pewna japonka - Takako
Konishi, wyruszy na poszukiwania zakopanych przez porywaczy pieniędzy, a po
spędzeniu kilku miesięcy w stanie Minnesota, strzeli sobie w łeb po poznaniu
prawdy. Ironią jest, że życie zdaje się tu potwierdzać jedynie przesłanie
filmu.
10 komentarze
Nie ma co, kawał świetnej roboty ;) Fantastycznie wyjaśnienie tego, co bracia chcieli przekazać w swoim filmie, i do tego piękna autorka postu:) Aż nabrałem większej chęci do obejrzenia filmu w wolnej chwili :) Swoją drogą, nie zwróciłbym pewnie uwagi na informację w napisach końcowych, i sam zapewne pojechałbym szukać tych pieniędzy ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję:) cieszę się że się podoba
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńObejrzałem ten film, ale dzięki Twojemu wyjaśnieniu zrozumiałem jego głębię i przesłanie. Przez co innymi kategoriami go teraz oceniam. Zaskoczył mnie fakt posiadania Oscara przez ten film.
OdpowiedzUsuńRównież jak Bartek nie zwróciłem uwagi na napisy końcowe, gdyż je pominąłem.
Świetna robota czekam na następne przemyślenia i fakty filmowe!
To super! Cieszę się i zapraszam ponownie :D
UsuńNa mówiłaś mnie do obejrzenia! Świetny artykuł! Oby tak dalej ☺
OdpowiedzUsuńDziękuję :) już za niedługo kolejny post
UsuńNa mówiłaś mnie do obejrzenia! Świetny artykuł! Oby tak dalej ☺
OdpowiedzUsuńOOO tam były napisy na końcu, to wszystko tłumaczy :D Obejrzałam film, zanim przeczytałam cały artykuł (żeby nie psuć sobie zabawy, bo spoilery są obecne), ale przyznam, że nie składało mi się to w całość, albo pewne elementy wydawały się dziwne i nielogiczne lub po prostu nudne. Dziękuję za wyjaśnienie i będę czekać z niecierpliwością na kolejne posty!
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa, nowy post już niebawem. A co do spoilerów, to faktycznie jest ich sporo, bo nie da się niestety przeprowadzić analizy filmu bez jego poszczególnych fragmentów, ale pomyślę następnym razem nad jakimś ostrzeżeniem ;)
Usuń